Strony

poniedziałek, 27 listopada 2017

Książki, które mnie rozczarowały


Hejka!

Jak zaczynam czytać daną książkę to staram się nie myśleć z góry czy będzie mi się podobać czy nie.  Jednak czasami zdarzy się, że oczekuję od niej aż za wiele. Głównym wynika to z tego, że za dużo nasłucham się o danej książce pozytywnych opinii jeszcze dochodzi do tego wielki napis na książce BESTSELLER. Dziś opowiem wam o 6 książkach, które mnie rozczarowały.
Zapraszam do czytania!







Na pierwszy ogień idzie "Światło, którego nie widać". Książka nagrodzona Pulitzerem. To samo już mówi za siebie nie prawda? Tyle się na słuchałam o tej książce, jaka to ona nie jest wspaniała i cudowna. No jednak mnie nie zwaliła z nóg. Do połowy książki nic praktycznie się nie działo. Ciągłe przeskakiwanie w czasie utrudniało mi zdecydowanie czytanie. Skupianie się na nieistotnych rzeczach i opisach. Bardzo krótkie rozdziały, przez które nie mogłam poczuć tej więzi z bohaterami. Nie mówię, że książka mi się kompletnie nie podobała. Jednak to nie było to coś czego oczekiwałam. 






Następna w kolejności idzie "Dziewczyna z pociągu". W swoim życiu przeczytałam może z 5 kryminałów. Więc nie wymagam od nich zbyt wiele na prawdę. Jednak "Dziewczyna z pociągu" jest strasznie monotonna, rozwlekająca i irytująca. Rachel tylko pije i jeździ pociągiem, Anna jest przewrażliwiona na punkcie Rachel a Megan jest nimfomanką. Każda z nich jest tak samo irytująca. Nie moja bajka. 






Czas na trylogię "Wiezień Labiryntu".  Z tymi książkami mam coś takiego, że szaleje za nimi jak większość osób, które je przeczytała, ale też nie uważam, że były mega złe. Po prostu nie trafiły w mój gust. Jednak oczekiwałam po nich czegoś więcej po tych wszystkich recenzjach. No a ostatnia cześć to było jakieś nieporozumienie. Według mnie ciągle działo się to samo. 






Colleen Hoover jest jedną z moich ulubionych autorek. Jednak jeszcze nic nie czytałam Tarry Fisher. Ich duet to jakieś nie porozumienie. Pierwsza cześć książki mi się  bardzo podobała. Później co się działo to w sumie nawet sama nie wiem do końca jak to wytłumaczyć. Bardzo i to bardzo dużo nie wytłumaczonych wątków. Bardzo się zawiodłam na tej książce.






"Papierowe miasta" należą do jednych z najlepszych książek Green'a. Dla mnie żadna rewelacja. Nic specjalnego. Bohaterowie Greena bardzo podobni do poprzednich jego bohaterów. Niczym mnie nie powaliła :<.







Trylogia "Niezgodna", nawet przeze mnie nie skończona i nawet nie zamierzam jej kończyć. Coś strasznego. Nie dość, że wzorowana na Igrzyskach Śmierci to z bardzo irytującą główną bohaterką. Jej myślenie mnie strasznie i to strasznie wkurzało. "Aaa nie zrobię tego bo nie powinnam, ale jednak zrobię". Tak właśnie było. Jedynym bohaterem, którego polubiłam był Cztery on jedyny z całej książki wydawał się ogarniać co się dzieje i co ma robić. Książka była by dobra gdyby nie Trice.



Oczywiście jest to moja osobista opinia na temat tych wszystkich książek. Jestem ciekawa czy w niektórych przypadkach podzielacie moją opinie. 


-Laurusss

Instagram (Blogowy)
Instagram (Prywatny)
* Snapchat: laaurusss
*TV SHOW TIME: Laurusss






4 komentarze:

  1. Zgadzam się, że duet Hoover & Fisher to niewypał, choć dla mnie nie było, aż tak źle ;) Jestem ciekawa, czy ekranizacja 'Więźnia' by Ci się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam i bardziej mi się podobały filmy niż książki :)

      Usuń
  2. Never, Never czytałam - nic specjalnego, ale nie była taka znowu zła. Mi też do gusty nie przypadły Papierowe miasta, bo nastawiłam się na istną petardę, a dostałam dość przeciętną opowiastkę, której zakończenie... Nie. Niezgodna mi się podobała, ale Zbunotwana to już taki kłębek wszystkiego i niczego, więc dla świętego spokoju sprawdzę jeszcze ostatni tom - a nuż wypadnie lepiej. Więźnia Labiryntu ani Światła, którego nie widać nie czytałam, ale mam w planach. Zobaczymy, jak to będzie. ;)

    OdpowiedzUsuń